Traczyk-Stawska: My, powstańcy, oczekujemy zdelegalizowania Marszu Niepodległości

Dodano:
Wanda Traczyk-Stawska Źródło: PAP / Radek Pietruszka
Wanda Traczyk-Stawska ocenia, że we współczesnej Polsce nie powinno być miejsca dla takich wydarzeń.

"My, powstańcy, oczekujemy zdelegalizowania marszu 11 listopada. W tej formie jest niedopuszczalny" – mówi żołnierz AK, uczestniczka powstania warszawskiego w rozmowie ze Zbigniewem Hołdysem na łamach tygodnika "Newsweek".

Traczyk-Stawska jest oburzona faktem, że Robert Bąkiewicz i jego inicjatywy otrzymują wsparcie finansowe od państwa: "Wie pan, ten Bąkiewicz… To mi nie daje spokoju. Jego wsparcie finansowe przez państwo to jest dla mnie nie do wyobrażenia. Że można było dać 3 miliony na takie wypowiedzi, jakich słuchaliśmy na placu Zamkowym? Na zagłuszanie nawet takich osób, jak te, których symbolikę oni noszą? To jest coś, co w normalnym państwie nigdy by się nie zdarzyło. Wciąż jestem pod wrażeniem tego, co tam usłyszałam. Ja już chyba w sierpniu, jak była uroczystość wmurowania kamienia węgielnego pod izbę pamięci, mówiłam o tym panu marszałkowi Terleckiemu".

Tańce zamiast marszu

W zapowiedzi wywiadu z kombatantką czytamy, że "Jak dodaje, jest dla niej niewyobrażalne, że w sytuacji, gdy pieniędzy brakuje na szpitale czy niepełnosprawnych, znajdują się środki dla takich ludzi, jak Bąkiewicz. Jak dodała, sama pamięta, że 11 listopada można świętować inaczej – przypomina, że kiedyś tego dnia szło się w pochodach radosnych, z balonikami i tańcami".

Dalej żołnierz AK odnosi się – w mocno zaskakujący sposób – do bieżącej sytuacji politycznej. Atakuje prezesa PiS.

Na uwagę Hołdysa, że "cały czas walczy", Traczyk-Stawska odpowiada: "Bo nie zgadzam się, żeby Polska była krajem pełnym kłamstwa, w którym nie dba się o najsłabszych, których się okrada. To wszystko, co oni robią. Kaczyński jest dla mnie kimś nie do strawienia, nie do zaakceptowania przez to, że… Dobra, powiem to: jest kimś, kto według mojego serca wysłał swego brata na śmierć. Ja bym się przy tym samolocie skrzydła przyczepiła, żeby mój brat nie leciał do Smoleńska, w taką pogodę. A jeszcze wziąć dziewięćdziesiąt kilka osób na pokład i kazać lądować".

Źródło: newsweek.pl
Polecamy
Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...